Usłysz wszystkie odcienie dźwięków

Aktualności A A A

Coraz trudniej niesłyszącym w pandemii 16 lis, 2020

Pandemia bardzo ogranicza prawa osób głuchych i niedosłyszących. Obowiązkowe maski na twarz wprowadzają nowe, coraz trudniejsze do pokonania bariery w ich codzienne życie, pisze Hanne Cokelaere z POLITCO.

Stowarzyszenia osób niesłyszących i niedosłyszących wskazują na poważne luki w dostępie do informacji, poczynając od zapowiedzi działań koronawirusowych, po codzienną komunikację i - co najważniejsze - nawiązywanie kontaktu ze służbą zdrowia.

Maski uniemożliwiają kontakt ze światem

Jednym z podstawowych problemów jest powszechność masek na twarz: z jednej strony są one niezbędne ze względów zdrowotnych, ale z drugiej uniemożliwiają one czytanie z ust, pozostawiając tę grupę zagubioną w "morzu błękitu".

Niektórzy decydenci polityczni podejmują obecnie działania, by zmniejszyć niedogodności komunikacyjne dla osób z upośledzeniem słuchu.

W październiku wyższa izba parlamentu holenderskiego poparła projekt ustawy uznającej język migowy za jeden z języków urzędowych Holandii, obok niderlandzkiego i fryzyjskiego. Rząd ma teraz trzy miesiące na ratyfikację tego tekstu.

W szerszym ujęciu, uznanie języka migowego poczyniło postępy w całej Unii. Na początku tego roku Rumunia uznała rumuński język migowy za język ojczysty społeczności osób niesłyszących.

W niektórych krajach uznanie to wynika z ustaw regulujących poszczególne tematy, podczas gdy inne, w tym Finlandia i Węgry, dodały je do swoich konstytucji.

Holandia wprowadziła już środki mające na celu wspieranie języka migowego. Jednak po ratyfikacji, jego oficjalne uznanie powinno sprawić, że powszechniej będzie można polegać na języku migowym i nałożyć na rząd obowiązek jego promocji.

- Nowa ustawa jest ważną kotwicą dla prawa do posługiwania się językiem migowym, jakiego ludzie głusi nie mieli aż do 1980 r. - powiedziała Jessica van Eijs, jedna z posłanek, która była orędowniczką tej ustawy.

Gramatyka migowa

Języki migowe mają swoją własną gramatykę, ale przez długi czas były "postrzegane jako rodzaj trzepotania rękami", który odwraca uwagę od języka mówionego, a nie jako pełnoprawny język sam w sobie, powiedziała Van Eijs.

- Jeśli zmuszasz kogoś do nieużywania języka migowego, uniemożliwiasz mu pełne uczestnictwo w życiu społecznym - dodała Van Eijs, która sama ma wadę słuchu.

Wraz z pojawieniem się koronawirusa, ten problem nabrał bardziej bezpośredniego i pilnego znaczenia.

- Kiedy pandemia uderzyła po raz pierwszy, zmusiła służby zdrowia do reorganizacji - powiedziała była eurodeputowana Helga Stevens, dyrektor Doof Vlaanderen, flamandzkiego stowarzyszenia osób niesłyszących. - Porozumienia z osobami niesłyszącymi było utrudnione, ponieważ wszystkie kontakty odbywały się przez telefon.

Włoskie stowarzyszenie ENS ostrzegło na wiosnę, że służby ratunkowe nie są dostosowane do potrzeb osób niesłyszących, z powodu braku dostępu do numerów alarmowych i braku tłumaczenia w szpitalach. W Hiszpanii doszło do protestów przed szpitalami we wrześniu przeciwko brakowi tłumaczy języka migowego w ośrodkach służby zdrowia.

Osoby z upośledzeniem słuchu często korzystają z usługi zdalnego tłumaczenia wideo (VRI). Dostępność tych usług jest jednak nierównomierna na całym kontynencie. - Kraje skandynawskie mają jednego tłumacza dla około 10 osób niesłyszących, podczas gdy w Europie Południowej i Wschodniej jest to ponad 1000 do jednego - powiedział Wheatley.

Pandemia zaostrzyła trudności

Helga Stevens zauważyła, że ostatnio spędziła godzinę, czekając na połączenie z VRI, zanim się poddała. - Zależność osób głuchych od innych w sytuacji kryzysowej jest poważnym problemem, niezależnie od tego czy jest korona, czy jej nie ma, ale jest to szczególnie dotkliwe teraz - powiedziała.

Co więcej, osoby głuche i niedosłyszące wykazujące objawy wirusa często mają trudności z nawiązaniem kontaktu z lekarzem i trudno je ostrzec o potencjalnym ryzyku zakażenia, ponieważ wiele systemów śledzenia kontaktów polega na kontakcie telefonicznym.

Społeczeństwo ma tendencję do zapominania o osobach z upośledzeniem słuchu, ponieważ jest to "niewidzialna niepełnosprawność", powiedziała Océane, pielęgniarka, która sama źle słyszy i pracuje z innymi niedosłyszącymi i która odmówiła podania swojego nazwiska. Podczas gdy jej językiem ojczystym jest francuski, Océane polega również na czytaniu z ruchu warg i używa języka migowego.

- Pomimo pewnej poprawy, służby ratownicze, począwszy od policji, poprzez służby holownicze, a skończywszy na telefonach zaufania dla samobójców, nie są w stanie zapewnić dostępu osobom z upośledzeniem słuchu - powiedziała. - To wyraźnie pokazuje, że nie jesteśmy równi.

Zamieszanie z maskami

Noszenie masek na twarz tylko utrudniło sprawę.

Océane powiedziała, że "absolutnie" wspiera maski jako środek ochronny, ale przyznaje, że dostosowanie się do życia, w którym wszyscy mają zakryte twarze, było "koszmarem".

- Dla ludzi, którzy są przyzwyczajeni do czytania z ruchu warg, kiedy jesteśmy tego pozbawieni, przeżywamy to trochę tak, jakby odbierało nam to prawo do ustnej komunikacji z drugą osobą - powiedziała.

Maski nie tylko ukrywają mowę. Zasłaniają również mimikę, która jest integralną częścią komunikacji w czytaniu z ruchu warg, a także w języku migowym.

- Głusi są w stanie rozpoznać nastrój osoby poprzez jej wyraz twarzy; czy jest wściekła, zmęczona, smutna, szczęśliwa - powiedział Wheatley. - To dodatkowe obciążenie odciska się również na zdrowiu psychicznym, ponieważ wiele osób głuchych obawia się wychodzić na zewnątrz.

- To osoba głuchoniema lub niedosłysząca musi znaleźć sposób, aby jak najlepiej się z nią komunikować - powiedziała Océane. - W codziennym życiu jest to nie tylko męczące, ale i czasami zniechęcające.

Przejrzystość na czas kryzysu

Jednym z rozwiązań, które są próbowane to przezroczyste maski na twarz, przez które widać usta. Ale są one wciąż rzadkością.

W Hiszpanii minister zdrowia Salvador Illa obiecał we wrześniu, że certyfikacja przezroczystych masek jest dla rządu jedynie "kwestią dni". Nic takiego jednak jeszcze nie nastąpiło i opóźnienie to wywołało gniew społeczności głuchoniemych.

- Czekamy na tę certyfikację od miesięcy - powiedziała w nagraniu wideo Marcos Lechet, inicjator petycji, która zebrała ponad 100 tys. podpisów. - Czas ucieka, a my pozostajemy odizolowani.

Tymczasem rząd Wielkiej Brytanii we wrześniu powiedział, że rozdzieli 250 tys. przezroczystych masek dla pracowników służby zdrowia i opieki społecznej, zaś w Belgii rząd waloński obiecał przekazać 10 tys. takich masek wśród osób z upośledzeniem słuchu.

- To nie wystarczy - powiedziała Helga Stevens. - Rząd powinien instruować, jak i kiedy używać ich publicznie. W życiu codziennym to właśnie w środkach transportu publicznego, w sklepach, czy w biurach, powinno się nosić przezroczyste maski na twarz.

Artykuł w oryginale na stronie POLITICO.eu

Tłumaczenie: www.onet.pl